poniedziałek, 28 kwietnia 2014

#13.

Piszę do Was znowu po tak długiej nieobecności. Co się u mnie działo? Bardzo dużo. Przez cały ten czas zawalałam. I jeszcze te cholerne święta. Chociaż moja waga się tak znacząco nie zmieniła, bo o ok. 0,7kg to nadal czuję się z tym jak gówno. Nie mam z kim o tym porozmawiać, jest mi naprawdę bardzo ciężko przez to wszystko :/ 
I jeszcze mama.. Nic nie słyszę w domu tylko, żebym jadła.. Dzisiaj byłam u lekarza, jednak jak to w naszej Polsce bywa, żadnego ginekologa nie było - urlop, dopiero od następnego tygodnia. Moja miesiączka spóźnia się już o 58 dni. Miewam też wieczorami bóle brzucha i właśnie wtedy myślę, że może dostanę.. Jednak rano czeka mnie kolejne rozczarowanie. Dlatego przez tą sytuacje zaczęłam jeść "normalniej", ale po każdym posiłku mam ogromne wyrzuty sumienia ;/ Tak bardzo chciałabym wrócić do Any i osiągnąć w końcu te pieprzone 50kg ;(

Mam nadzieję, że wybaczycie mi to wszystko. Kocham Was.



czwartek, 20 marca 2014

#12. Be strong and get skinny.

Witajcie aniołki <3 Tym razem piszę do Was z naprawdę pozytywnym nastawieniem. Jutro jest dzień wagarowicza i mama nie ma nic przeciwko, żebym została w domu. Od poniedziałku zaczynają mi się rekolekcję, więc praktycznie mam 6 dni wolnego, bo do kościoła też nie mam za bardzo zamiaru chodzić. Ostatnimi dniami mama nie wiem jakim cudem dowiedziała się, że wymiotuję po niektórych posiłkach. Teraz mam praktycznie całodobową kontrolę w domu, więc jest troszkę ciężko, ale staram się jeść jak najmniej. Nie tracę motywacji! Wiem, że jestem coraz bliżej celu! Na wadze 52kg. Hm, może moglibyście polecić mi jakieś ćwiczenia? Tylko proszę.. Nie chce za bardzo wyrobić sobie mięśni, ale spalić ten ohydny tłuszcz. A co do diety ABC, niestety kolejna dieta, którą zawaliłam.. Jednak nie jestem na siebie zła. Czemu? Po tych 50 dniach praktycznie głodówki jeśli zechciałabym zjeść trochę więcej przytyłabym więcej niż schudłam. Napisała do mnie pewna osoba, która stosowała tą dietę i to ona doradziła mi z tym zaprzestać :)

BILANS (19.03): 
2 kanapki waza - 125kcal
kotlet - 300kcal
trochę ziemniaków - 90kcal

Razem: 515kcal 

BILANS (20.03):
2 kanapki waza - 125kcal
makaronu z jagodami - 250kcal
kakao - 150kcal

Razem: 525kcal


wtorek, 11 marca 2014

#11. Ana Boot Camp.

Witajcie kochani. Co tam u Was?
Bo u mnie można powiedzieć, że od pewnego czasu nie było lepiej. Chyba jest to spowodowane tym, że znowu zaczęłam chudnąć, że tak to ujmę. Razem z Vampire Castell postanowiłyśmy przejść na myślę, że znaną Wam dietę Ana Boot Camp - ABC. Dzisiaj jest to mój drugi dzień na tej diecie..

BILANS (10.03):
płatki na mleku - 160kcal
troszkę pomidorowej - 150kcal
Razem: 310/500

BILANS (11.03):
płatki - 150kcal
trochę zupki chińskiej - 60kcal
2 oscypki - 220kcal 
Razem: 430/500

Jutro czeka mnie 300kcal i kompletnie nie wiem co mogę zjeść ;-; 
Macie może jakiś pomysł?

sobota, 8 marca 2014

#10. Krowa czy wieloryb?

TAK WŁAŚNIE SIĘ CZUJĘ
Tłusto i grubo. Ohydnie. Nawpierdalałam się dzisiaj dokładnie za cały tydzień. Kurwa. Gdybym zjadła chociaż te 1000-1500 kcal, byłoby ok. Wybaczyłabym sobie. Dzisiaj mój brat wyprawiał urodziny. Oczywiście zapiekanki, tort, czipsy, ciastka.. No i jakby nie było musiałam to wpieprzyć. Jezu, jezu,jezu! Poszłam zwymiotować, ale jakoś nie mogłam. Bolał mnie przełyk i jedyne co potrafiłam zrobić to schować się w kąt jak idiotka i ryczeć bez opamiętania. Na wadze 53-54kg. Naprawdę muszę wziąć się w garść, bo przecież jedyne czego pragnę to właśnie bycia chudą.

Naprawdę nie daje rady. 

I bardzo Was przepraszam za notki w zasadzie raz w miesiącu ;-; Po prostu nie chce oszukiwać ani Was ani samej siebie.

niedziela, 9 lutego 2014

#9. Skinny Pink Diet.

   Witajcie motylki. Piszę do Was po wczorajszej zabawie urodzinowej na której zjadłam bardzo dużo, jednak następnie poszłam do łazienki i wszystko to zwróciłam. Moja waga miewa się dobrze, bo nic nie przytyłam.
   Dzisiaj postanowiłam sobie, że muszę mieć jakieś limity i codziennie wyznaczone ile mogę zjeść. Postanowiłam przejść na Skinny Pink Diet. Stosował ją już ktoś z Was? Myślę, że to dobry pomysł, dlatego zaczęłam od dziś! Mam nadzieję, że tego nie spieprze i dam radę.

Day 1 #Bilans:
2 krakersy - 42kcal
jajecznica na wodzie z 2 jajek - 160kcal
kromka chleba waza - 38kcal
pomarańcza - 90kcal
Razem: 330/500kcal

   Co prawda pomarańczy jeszcze nie zjadłam, ale będzie ona moją kolacją. Jak na razie jestem zadowolona. Zobaczymy potem. Oczywiście, będę pisać jak mi idzie i jak miewają się moje bilanse oraz waga. Trzymajcie się chudo! :)

środa, 5 lutego 2014

#8. Nowy start?

   To takie zabawne.. Codziennie powtarzam sobie, że nie mogę jeść, przecież nie chcę być gruba.. Wiedziałam, że jestem słaba, ale że aż tak?
    Jestem wykończona. Sińce pod oczami, płakanie i odmawianie sobie jedzenia. To... przykre. Wiem, że mnie długo tu nie było, ale to przez to, że zawalałam. Co miałabym tu pisać? Wstyd.

    Aktualnie jedyną rzeczą z jakiej jestem dumna to to, że moja waga wnosi już 55kg. Ostatnio gdy do Was pisałam ważyłam 59kg, więc to już coś. Jednak znowu się zatrzymała i za cholerę nie chcę spaść. Hm, może jest to spowodowane tym, że powinnam mieć już okres, który się spóźnia i woda w organizmie się zatrzymała? Czytałam, że tak też może się zdarzyć.
   Jestem szczęśliwa z jeszcze jednego powodu.. Wczoraj była u mnie kuzynka i powiedziała, że strasznie schudłam przez dwa tygodnie, które się nie widziałyśmy. Stwierdziła, że lepiej bym wyglądała, gdybym przytyła jakieś 2kg. Nawet nie wiecie jak mnie to zmotywowało!
   Ogólnie muszę nadrobić Wasze blogi motylki. Przepraszam, że nie komentowałam, ani nawet nie czytałam Waszych postów. Jest mi strasznie głupio, ale nie chciałam jeszcze bardziej się dołować tym, że Wam tak pięknie się to wszystko udaję.. A sobie udowadniać bardziej jaka jestem słaba.

niedziela, 12 stycznia 2014

#7. Nie pozwól, by jedzenie Tobą rządziło..

Potrzebuję mocnego kopa w dupę.
Ktoś chętny? 

   Ostatnie dni były beznadziejne. Nie chcę wdrążać się w szczegóły tego ile zeżarłam, ale moje bilanse ostatnio są chujowe. Te wszystkie dni nie były dla mnie jakoś bardzo motywujące, a wręcz przeciwnie.  Zazdroszczę Wam motylki, że macie tak silną wolę, żeby odmówić niektórych rzeczy.. Staram się, ale nie potrafię sobie z tym wszystkim poradzić. Przerosło mnie to. Psychicznie czuję się bardzo źle. Mam wyrzuty sumienia i zwracam.
   Na GG ktoś napisał mi też, żebym nie pakowała się w 300-500kcal dziennie, że to przysporzy mi samych chorób. Szybko schudnę, ale po takiej diecie przytyje jeszcze więcej. Eh, teraz sama nie wiem już co o tym myśleć. Naprawdę tracę motywację. Nienawidzę siebie jeszcze bardziej. Swojego ciała.
   Nie mam siły żyć..

środa, 8 stycznia 2014

#6. Kilogram mniej.

Na wadze 1kg mniej. Kolejny cel osiągnięty! 
Dzisiaj przyszła zamówiona przeze mnie waga i oczywiście pierwsze co zrobiłam (nie licząc odpakowania) to sprawdziłam czy przypadkiem nie przytyłam od ostatniego ważenia. Po 4 dnia jest mnie po prostu o kilogram mniej! Bardzo się cieszę. To strasznie motywujące. 
 
BILANS (08.01): 
płatki kukurydziane na mleku - 200kcal
bułka grahamka - 120kcal
kawałek łososia na parze - 150kcal
Razem: 470kcal

W tym momencie jestem na siebie wściekła o to, że dwa dni temu miałam tak straszny napad. Pierniki, czipsy, cola... Chciałam to wszystko zwrócić, ale jakoś nie mogłam. Tak bardzo tego nie chciałam. W takich momentach nienawidzę siebie najbardziej. Dzisiaj nie jem już nic, jutro postaram się nie przekroczyć 400kcal. Bardzo bym chciała w każdym razie.. Wiecie może jak mogę uniknąć tego typu napadów? Po tym czuję się tak bardzo tłusto :c

sobota, 4 stycznia 2014

#5. Nikt nie powidział, że będzie łatwo..

   Wczoraj było strasznie. Mama wydarła się na mnie, że co ja ze sobą robię, jak ja będę wyglądać.. Rozpłakałam się. Przytuliłam się do niej i powiedziałam tylko, że nie chcę być gruba. Odpowiedziała coś jeszcze w stylu jesteś chuda, chcesz wyglądać jak kości? I na tym się skończyło. Na dodatek pilnowała mnie, żebym zjadła śniadanie. W zasadzie nie było tak źle z tym śniadaniem. Nie przekroczyłam 500kcal we wczorajszym dniu.

BILANS (03.01): 
parówka - 140kcal
kromka chleba - 75kcal
trochę keczupu - 15kcal
ryż (50g) - 165kcal
ciasteczko owsiane - 55kcal
Razem: 450kcal

BILANS (04.01):
kanapka - 100kcal
trochę frytek ;_; - 370kcal
Razem: 470kcal

   Ważyłam się! I nawet nie wiecie jaka jestem zadowolona! W miesiąc schudłam 4kg! Z 63kg, ważę 59kg, więc pierwszy cel spełniony :) Jeszcze kilogram, a następny z moich celi będzie osiągnięty!
   Ogólnie jeśli jest ktoś chętny do rozmowy ze mną to zapraszam na GG 49571063 :)

środa, 1 stycznia 2014

#4. Musisz pozbyć się tego co zjadłaś.

  Witam Was kochane motylki w nowych roku. Jak się czujecie po sylwestrowym szaleństwie?  U mnie niestety marnie. Huh, tyyyyle jedzenia. Nawet nie liczyłam kalorii, bo wiedziałam, że mój limit już dawno przekroczyłam. Jedynym plusem tego wszystkiego jest to, że potem to wszystko zwróciłam. Nie chce już pisać jaka to jestem beznadziejna, bo przez to przecież nie schudnę. Chcę po prostu dać z siebie wszystko. Obiecuję, że dam radę.
   Dzisiaj nie zjadłam nic. Wypiłam kawę, herbatę zieloną, trochę soku i wodę. Nie przekroczyłam tym nawet 50kcal. Na dodatek ćwiczenia. Postanowiłam, że jutro nie przekroczę 300kcal. Jeszcze jutro do szkoły.. Jakby nie mogli odpuścić tych dwóch dni.. No i już niedługo napiszę Wam jak miewa się moja waga.. W sobotę mama planuję jechać zrobić zakupy, więc postaram się zakupić nową wagę. Szczerze Wam powiem, że się tego boję. Zawszę się bałam gdy miałam wejść się zważyć. Pamiętam w podstawówce, gdy mieliśmy robiony bilans niektóre dzieci się ze mnie śmiały, potem mnie przezywając. Smutne. Boli do tej pory, gdy patrzę w lustro i przypominają mi się takie sytuacje. Wiem, że to było dawno, ale nawet w tym roku usłyszałam kilka niemiłych słów na swój temat w stylu "gruba".. Eh, pragnę chudości.